niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 4



  Póki mam wenę muszę z niej korzystać więc. Proszę bardzo macie kolejną część moich wypocin. Komentujcie i głosujcie w ankiecie oraz polecajcie ! Bardzo mi tym pomożecie.. ; **
          Gdy się obudziłam było mi strasznie zimno. Dopiero gdy się podniosłam zauważyłam, że drzwi na mały balkonik, który tak kochałam są otwarte. Ale dlaczego ? Nie pamiętałam. Dopiero po chwili przypomniało mi się, że w nocy było mi duszno i je otworzyłam. Spojrzałam na mój pokój. Z dużej białej szafy wywalone były ubrania na biurku stał laptop, który prosił się o ładowarkę. Koło telewizora leżało pudełko po pizzy, które jadłam z Luizą przed wczoraj. Na półce nocnej porozwalane były papierki po cukierkach a z regału spadło kilka książek. Oprócz tego szyby i podłoga domagały się mycia, a półki starcia kurzu. Stwierdziłam więc, że umyję się, ubiorę, zjem śniadanie i posprzątam pokój. I myjąc się przypomniałam sobie o prezencie dla Tośki. Po skończonej porannej toalecie Ubrałam się w to:
I zeszłam na dół biorąc ze sobą zgrabnie zapakowane w pudrowy papier z kokardką pudełko. Gdy weszłam do kuchni moje przyjaciółki robiły jajecznicę.
-Hej – przywitałam się z uśmiechem i rękami za plecami.
-Cześć- odpowiedziały zgodnie dziewczyny.
-Podeszłam do Tosi i dałam jej prezent i zaczęłam głośno śpiewać sto lat. Zszokowana zapytała
-Co to ?
-Prezent, którego zapomniałyśmy dać ci wczoraj wieczorem dać ci wczoraj. Otwórz chcę zobaczyć twoją reakcję. Otworzyła pudełko, a jej reakcja była niesamowita. W jej niebieskich oczach pojawiły się wesołe iskierki a na twarzy ogromny uśmiech darła się, że nas kocha skacząc przy tym. W końcu marzyła o lustrzance, wiec nie dziwie jej się. Nawet odkładała na nią, ale zawsze musiała wydać na coś pieniądze.
-To tylko dla mnie? Naprawę ? Jesteście kochane dziękuje
-Tak i wiemy  –powiedziała roześmiana  Luiza z telefonem w ręku.
Zaczęłyśmy rozmawiać opowiadały mi jak wczoraj bawiły się z chłopakami i jak Zayn nagle wyszedł gdy Naill coś powiedział mu na ucho. Opowiedziałam wtedy dziewczyna co się stało gdy wracałam do domu .
-Nie da się tak po prostu uciec, jeśli nie zakończysz dobrze sprawy to ona powróci i to w najmniej oczekiwanym momencie.
-Myślisz, że to takie proste dla mnie Luiza ? –powiedziałam przyjaciółce
-Daj mu szansę –powiedziała Tosia uśmiechając się życzliwie.
-Wiecie co macie rację pójdę dziś na to spotkanie.
-No i to nasza Lena- zaśmiała się Luiza, a Tośka jej zawtórowała.
-A wy co zamierzacie dziś robić ?- zapytałam dziewczyn, zaczerwieniły się i wtedy zaczęłam sie domyślać co powiedzą.
-Yy.. No wiesz Louis zaprosił mnie do kina –powiedziała Luiza
-A mnie Harry –dodała zaczerwieniona Tośka
-To się porobiło- zaczęłam się śmiać.
-Zbieram się dziewczyny.-powiedziała Luiza. 
Pożegnałyśmy się i postanowiłam iść do mojego pokoju.Wchodząc po schodach ciągle miałam twarz Tośki na widok lustrzanki i śmiech Luizy na jej reakcję w uszach . Wesoła weszłam na górę . Wzięłam się za sprzątanie mojego pokoju co szło mi powoli, ale skutecznie. Gdy posprzątałam swój pokój była 16. Miałam jeszcze godzinkę więc wzięłam jakąś książkę i postanowiłam ją dokończyć. Po 5 minutach do pokoju wleciała Tośka ubrana tak :
 
-Wyglądasz ślicznie. Na pewno mu się spodoba. - powiedziałam wyprzedzając pytanie mojej przyjaciółki. 
Ona tylko się uśmiechnęła powiedziała-dziękuję- i poleciała . Wyjrzałam przez okno i co zobaczyłam moja kuzynka prowadziła się za rączkę z Harrym a w jego aucie siedzieli wtuleni w siebie Louis i Luiza. Cieszyłam się z ich szczęścia, ale miałam własne problemy. Przeczytałam jeszcze nową książkę i postanowiłam się zbierać. Ubrałam czarną ramoneskę, a buty zmieniłam na białe conversy . Uwielbiałam te buty więc miałam ich aż 13 par w różnych kolorach, ale wszystkie wysokie. W końcu mogłam sobie na to pozwolić mój tata był szefem filmy budowlanej, a mama była architektką wnętrz. Wzięłam jeszcze moja ulubioną czarną torbę z ćwiekami, zasunęłam kurtkę bo było zimno zamknęłam drzwi. Sprawdziłam godzinę była 16.40 Żyje się raz pomyślałam w duchu i poszłam .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz