czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 13

Wiem, że Taylor i Per to przyjaciółki chłopców i też śpiewają, ale coś mi w nich nie pasowało. Perrie cały czas mówiła coś do Zayna, a Taylor do Harrego. Widziałam, że reszta dziewczyn też to zauważyła.
-A może pójdziemy do kina? - usłyszałam ten przeraźliwie cienki głosik Perrie
- Chętnie - powiedziałam, uśmiechając się do niej złośliwie- każdy pewnie chciałby iść
- Pewnie - powiedziała Luiza - pozostaje kwestia filmu. Na co pójdziemy ?
- Na horror - krzyknęli 1D chórem, a my zaczęłyśmy chichotać 
- A więc na horror. Może dziś?- Zapytał Niall
- Dziś nie damy rady, ale jutro możemy się umówić. - powiedziałam
- Więc jutro o 18. pod kinem - powiedziała Taylor
- My już pójdziemy - powiedziała Per wstając - do zobaczenia jutro - uśmiechnęła się i puściła oczko do Zayna, a on uśmiechnął się do niej. Spojrzałam na niego groźnym wzrokiem i chyba zakapował o co mi chodzi, bo spuścił głowę w dół. Jeszcze usłyszałam ich śmiech w przedpokoju i odgłos zamykanych drzwi.
- Co to było ? - powiedziałam do mojego chłopaka, patrząc tak jakbym miała go zaraz zabić wzrokiem.
- Nic, to tylko przyjaciółka - powiedział, robiąc minkę kota ze Shreka. Po chwili do kuchni weszła Tośka.
-Mama dzwoniła, mamy już iść do domu -uśmiechnęła się jeszcze do wszystkich i zniknęła na schodach. Po kilku sekundach zbiegła z powrotem z naszymi torbami.
-Szybka jesteś- zaśmiał się Niall.
-Dobra zbieramy się - powiedziałam - pa - przytuliłam wszystkich pomijając jedynie Malika.
-A ja ? - krzyknął, gdy zakładałam kurtkę i po sekundzie zjawił się obok. Dostał buziaka w policzek i wyszłam.


Perspektywa Tosi

Byliśmy całą rodziną na London eye, potem poszliśmy pod Big Ben-a i spacerowaliśmy po mieście. Gdy mieliśmy iść do parku, tuż przy bramie Lena i Michał odciągnęli mnie na bok
-Ej Tośka chodź do tego sklepu, który mijaliśmy po drodze. - powiedział Michał ciągnąc mnie za rękę
-Wyluzuj Michał, pójdziemy tam potem. Chodźcie do rodziców lepiej.
-Jestem głodna, chodź do tej restauracji po drugiej stronie ulicy - powiedziała Lena, łapiąc mnie za drugą rekę. 
-Dajcie mi spokój idę do rodziców.
Odwróciłam się i stanęłam jak wryta. Już wiedziałam dlaczego chcieli żebym nie weszła do parku. Czułam się zdradzona, upokorzona, tak źle chyba jeszcze się nie czułam.
Harry powiedział, że ma próbę z chłopakami i nie przyjdzie do mnie, a teraz spacerował z nią ? Postanowiłam coś sprawdzić. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do niego.
-Hej kochanie. - powiedział
-Hej. Gdzie jesteś ? Mógłbyś przyjść do mnie mam ważną sprawę.
-Wiesz. Nie dam rady. Mam przecież teraz próbę. Muszę kończyć Liam mnie woła, wchodzzimy do studia. Pa
-Pa - powiedziałam. Zrobiłam im zdjęcie i postanowiłam, że wieczorem rozmówię się z nim. A zdjecie to miał być dowód, że nie "przywidziało" mi się. Wściekła powiedziałam, że źle się poczułam. 
-Wiecie ja pójdę do domu. Głowa mnie boli. Powiedzcie rodzicom, że nic mi nie jest. - odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do domu.

Perspektywa Luizy

Leżałam na łóżku i przeglądałam fejsa. Strasznie się nudziłam, bo Lou musiał jechać do lekarza z Liamem, gdyż był trochę chory. Idąc do łazienki, usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu.

-Halo?
-Hej. Potrzebuje twojej pomocy. Byliśmy w mieście i Harry był z Taylor, a Tośce powiedział, że mają próbę.Potem ona powiedziała, że idzie do domu
-Nie mogą mieć próby, bo Lou jest u lekarza z Liamem. Już rozumiem, mam iść zobaczyć co z nią ?
-Wiedziałam, że mogą na ciebie liczyć. Pa . A i masz pozdrowienia od Michała.
- No papa. Też go pozdrów. 
Włożyłam telefon do kieszeni, założyłam buty i kurtkę. Dobrze, mieszkam ulice od nich pomyślałam biegnąc ulicą.


-Hej - powiedziałam, gdy Tośka otworzyła mi drzwi- nic nie musisz mówić - powiedziałam i przytuliłam ją wchodząc. - Musicie to wyjaśnić, w końcu jeszcze tydzień wakacji. 
-Ale, wiesz jak ja się czułam - powiedziała płacząc 
- Cii.. - uspokajałam ją. - wiem. Byłam w podobnej sytuacji, ale wszystko sobie wyjaśniliśmy z Lou. Musisz zrozumieć, że Hazza cię kocha i nie zrobiłby nic, aby cię skrzywdzić.
-Naprawdę tak myślisz ?
- Oczywiście. Zadzwoń do niego i powiedz mu co widziałaś, musicie się pogodzić.
-Wiem, ale może mu się znudziłam ?
- Nie mów tak to nie w stylu Hazzy.
- Też tak myślałam, ale te ostatnie wydarzenia udowadniają coś innego.

środa, 27 lutego 2013

Rozdział 12

Perspektywa Leny

-Dzień dobry.-usłyszałam budząc się rano..
-Dzień dobry - powiedziałam uśmiechając się z jeszcze zamkniętymi oczami. Nie musiałam ich otwierać doskonale wiedziałam, kto to powiedział. Doskonale znałam ten głos.
-Jak się spało? - powiedział Zayn całując mnie w czoło. Otworzyłam oczy
-Świetnie, kochanie- poruszyłam śmiesznie brwiami,  a tobie?
-Też. Przyniosłem ci śniadanie.
-Dziękuję.-powiedziałam-jestem strasznie głodna. - zaczęłam jeść śniadanie. Mój chłopak ubrany był w spodenki.
-Nie za gorąco ci ? - zaśmiałam się, gdy zjadłam śniadanie
- Nie. -powiedział uśmiechając się-A tobie ? -zrobiłam się cała czerwona jak burak, bo uświadomiłam sobie, że jestem naga.
- Gdzie masz łazienkę? - zapytałam, wciąż czerwona
-Tam - wskazał drzwi na przeciwko. Niewiele myśląc wstałam, owinięta w pościel po drodze zgarniając torbę, z moimi rzeczami.
Będąc już w łazience wzięłam szybki prysznic, pomalowałam się lekko i ubrałam.
Zajęło mi to jakieś 20 minut. Ale byłam dość zadowolona z efektu, zwłaszcza w tak krótkim czasie. Wyszłam z łazienki, a Zayn oglądał coś w tv.
-Idziemy do reszty? - zapytałam z uśmiechem
-Tak, czekałem tylko na ciebie.- powiedział wstając z łóżka i wyłączając tv. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam siedzącą na schodach Tośkę.
-Co tak siedzisz ?
- Czekałam na ciebie. Chciałam porazmawiać
-Wstawać drogie panie, idziemy na śniadanie.  -powiedział wesoło Zayn.
- Tosiu, widzisz co się tu dzieje. Porozmawiamy w domu. - uśmiechnęłam się do niej.
-Zgoda. Więc chodźmy na to śniadanie, bo umieram z głodu.
- Ja też - powiedział Niall, który zjawił się znikąd obok nas.
-Przecież widziałem, jak pół godziny temu jadłeś jajecznice i 3 kanapki.
-To było przed śniadanie!
-Och Niall - powiedziałam śmiejąc się, reszta też się śmiała, a blondasek udał obrażonego i zjechał po poręczy schodów aż na sam dół.
-Ja też chcę - krzyknął za nim Zayn i poszedł w ślady kolegi
-Zayn wywalisz się, ostrożnie- tylko zamknęłam usta i bum Malik leżał na podłodze obok schodów. Westchnęłam głośno i postanowiłam mu pomóc, lecz zanim zdążyłam z Tośką zejść ze schodów, obok chłopaka, zgromadzili się wszyscy domownicy i Luiza ubrana tak :
 -Hahahahhhahaha.. Co za kaleka - śmiał się Harry
-To było specjalnie - powiedział Malik
-Nie pogrążaj się przy własnej dziewczynie - zaśmiał się Liam, a wtedy z kuchni wyszła szczupła blondynka
-Hej Malik, nic ci nie jest - powiedział swoim przesłodzonym głosem
-Hej Per co tu robisz ?
-Przyszłam was odwiedzić Taylor też przyszła
-Świetnie -powiedział Zayn ze sztucznym uśmiechem, wstając
-Per, to moja dziewczyna Lena, Lena to Per moja przyjaciółka, a to Taylor -wskazał palcem na drugą blondynkę.
-Cześć - powiedziałam machając do nich - Zayn w porządku nic cię, aby nie boli ?
-Nie - powiedział, całując mnie w czoło - chodźcie do kuchni co będziemy tak stać na schodach.

Rozdział 11

 Perspektywa Luizy

Gdy poczułam, jak nieśmiało mnie przytula, uśmiechnęłam się lekko i wtuliłam w niego bardziej. Po chwili spostrzegłam, że za oknem jest burza. Od dziecka bałam się burzy, więc po moim ciele przeszedł dreszcz.
-Boisz się ? - zapytał cicho, a jego oddech czułam na swoim uchu. Znów przeszedł mnie dreszcz, tym razem to było bardzo fajne uczucie. 
-Troszkę. Od dziecka boję się burzy.
-Cii.. - powiedział przytulił mnie mocno. - Nie bój się jestem tu - powiedział i pocałował mnie namiętnie w usta i zaczął rozpinać moją koszulkę. Ja odwdzięczyłam mu się tym samym. Sama nie wiem w którym momencie pozbawił mnie spodni, rozpinając swoje.
-Lou to mój pierwszy raz - powiedziałam między pocałunkami.
- Nie martw się, będę delikatny.-znów mnie pocałował
To było wyjątkowe uczucie. Czułam się, czułam jak, nie umiem znaleźć słów, by opisać stan w jakim się znajdowałam. Lou był taki delikatny. Taki czuły.
-Kocham cię - wyszeptał mi subtelnie do ucha, opadając na pościel
-Kocham cię - powtórzyłam
Po tych słowach wtuliłam się w naga klatę mojego chłopaka i zasnęłam.
Perspektywa Tośki

-Chodźmy na górę, tutaj wszyscy śpią - usłyszałam nad głową zachrypnięty głos Harrego i już po chwili znajdowałam się na jego rękach.
-Umiem chodzić Harry - powiedziałam chichocząc cicho.
-Wiem, ale chcę byś wiedziała, że zawszę będę wtedy, gdy mnie potrzebujesz.
-Wiem i między innymi za to cię kocham - powiedziałam całując go delikatnie
-Ja też cię kocham - powiedział odwzajemniając mój gest.
Wchodząc po schodach, usłyszeliśmy śmiech Louisa i Luizy, dobiegający z pokoju Lou.
-Oho! Wiedziałem - krzyknął lokowaty.
- Harry cicho, obudzisz resztę - powiedziałam, próbując go uciszyć.
-Przepraszam - powiedział otwierając drzwi do jego pokoju.
Nic nie widziałam, bo było strasznie ciemno. Ale nie obchodziło mnie to.
Harry zaczął mnie całować z taką namiętnością, że poddałam się, oddając kolejne pocałunki. Po kilku sekundach znajdowaliśmy się na jego łóżku, a ubrania ? Na drugim końcu pokoju. 
-Harry muszę ci coś powiedzieć.
- Tak ? - wyszeptał odrywając się od mojej szyi 
- Ja jeszcze nigdy tego nierobiłam
- Spojnie, kochanie. Nie skrzywdzę cię. Obiecuję.
Po tych słowach, byłam już spokojna. Pogrążyłam się w naszym obecnym zajęciu. Było cudownie, nigdy nie marzyłam, że będzie to takie fantastyczne doznanie. Tak cieszyłam się, że jesteśmy już po. Teraz byłam pewna uczuć Harrego. Po tych doznaniach, rozmyślając tak zasnęłam wtulając się w Harrego.

Perspektywa Leny

-Lena kochanie, chodź do pokoju - poczułam jak Zayn delikatnie mnie szturcha. - Wszyscy oprócz nas i Nialla śpią.
-Dobrze - powiedziałam.
Wyszliśmy po schodach, najciszej jak umieliśmy, by nie obudzić reszty. Zayn otworzył drzwi do swojego pokoju. Łóżko pomyślałam i położyłam się, obok Zayna, który zgasił lampkę. Chłopak przytulił mnie do siebie i pocałował delikatnie, odwzajemniłam pocałunek, jednak bardziej namiętnie. Motyli latały w brzuchu jak szalone. Za oknem szalała burza, a my całowaliśmy się jak oszalali. 
-Zayn - powiedziałam cicho
-Wiem skarbie, będę ostrożny powiedział, wiedząc o co chodzi
-Kocham cię- powiedziałam, ponawiając nasze pocałunki.
-Ja ciebie też, nawet nie wiesz jak bardzo.
To był mój pierwszy raz, jednak czułam się tak swobodnie. Byłam taka szczęśliwa. Widziałam, że Zayn mnie kocha, a tym "przypieczętowaliśmy" nasze uczucia i związek. Było cudnie. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa. Czułam, jakbym latała. To było takie ... takie uczucie, nie da się wyrazić tego słowami.
-Kocham cię - powiedzieliśmy w tym samym momencie opadając na łóżko, zaśmialiśmy się. Przeszedł mnie dreszcz. 
-Wszystko w porządku? - zapytał tuląc do swojego nagrzanego torsu. 
-Tak, wspaniale, tylko boję się burzy.- on tylko uśmiechnął się do mnie, pocałował w czoło i przytulił mocniej. Czułam, że już nic, ani nikt mi go nie zabierze. Myliłam się. A może nie ?

                                                                                                                                                  

Następny rozdział pojawi się dziś wieczorem lub jutro. Mam nadzieję, że ten wam się spodobał ; ***

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 10



Perspektywa Leny

Byłam wściekła na Louisa. Jak mógł zrobić to mojej przyjaciółce. Nigdy nie spodziewałabym się po nim czegoś takiego. Tak bardzo go nienawidziłam! Przez niego moja przyjaciółka tak bardzo cierpiała, tak bardzo go kochała. Moje przemyślenia przerwał Zayn, który objął mnie i pocałował delikatnie.
-Hej kochanie.
-Hej przyniosłem ci bluzę.
 
- Dziękuję – powiedziałam i przytuliłam się do niego. Popatrzyłam w stronę Tośki i Harrego, wtulonych w siebie. Zaraz, zaraz.
-Gdzie jest Luiza ? – powiedziałam spanikowana.
-Louis tutaj za nami szedł. Zobaczyliśmy go dopiero, gdy byliśmy już koło dębu. Poprosił Luizę o rozmowę i poszli gdzieś. – powiedział Harry
- I ty mówisz to tak spokojnie ? –powiedziała wściekła Tośka
-Spokojnie kochanie. Jest w dobrych rękach


Perspektywa Luizy

Szłam leśną dróżką z Louisem. Czułam się tak niezręcznie.  Kochałam go, a jednocześnie nienawidziłam. Chciałam to wyjaśnić, ale bałam się, że to już koniec naszego związku, że on woli Eleanor.
-Luiza. Ja. Nie wiem co powiedzieć. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Byłem taki głupi. Byłem pijany. Wiem, że to mnie nie usprawiedliwia, ale. – w chwili gdy to mówił spojrzał mi głęboko w oczy, jakby chciał wyczytać w nich co ma powiedzieć- Zależy mi na tobie jak na nikim innym i będę robił wszystko by cię odzyskać. Eleanor nie liczy się. Wywaliłem ją z domu i mojego, twojego, naszego życia.
-Louis mi też bardzo zależy na tobie- chociaż było ciemno widziałam wesołe iskierki w jego oczach.-ale
-Nie proszę – znów posmutniał- dlaczego zawsze musi być jakieś ale ?
-Nie wiem czy umiem ci znów zaufać. Słowa nie wystarczą. Przepraszam..- nie wytrzymałam rozpłakałam się. To było dla mnie za dużo. Louis nie mówił już nic więcej. Po prostu mnie przytulił. Jak przyjaciel. Wiem, że powinnam go odepchnąć, ale chciałam tego. Ten ostatni raz. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Gdy nagle pstryk.
-Słyszałaś to ?
-Tak to jakby dźwięk aparatu. – gdy to powiedziałam po raz kolejny usłyszeliśmy ten dźwięk.
- O nie.- powiedział Lou- paparazzi. Musimy szybko ostrzec resztę.
-Więc chodźmy- nieświadomie chwyciłam go za rękę i znowu dźwięk aparatu.
Nie zważaliśmy już na to, że śledzą nas paparazzi. Biegliśmy przez las, by ostrzec naszych przyjaciół po 5 minutach byliśmy już na miejscu.
-Nie możemy tutaj spać- powiedziałam, nabierając powietrze w płuca. Muszę popracować nad swoją kondycją pomyślałam.
-Ale dlaczego? Co się stało? – zapytała zdezorientowana Lena
-paparazzi – powiedział Louis, dopiero teraz puściłam jego dłoń. Pozbieraliśmy wszystko, zgasiliśmy ognisko i pobiegliśmy do domu.
-Musicie spać u nas. Czy tego chcecie czy nie. Jeśli was teraz zobaczą, będziemy na pierwszych stronach jutrzejszych gazet. – powiedział Harry otwierając bramę, na ich podwórko. Dopiero teraz zwróciłam uwagę na wygląd ich domu. Był wielki, a jednak przytulny. Bardzo mi się spodobał.

Weszliśmy do środka. Rozebraliśmy się i poszliśmy do salonu, gdzie na wielkiej sofie siedzieli wtuleni Dan i Liam, a na fotelu obok sofy spał Niall. Oglądali film Wciąż ją kocham. Uwielbiam komedie romantyczne. Zawsze poprawiają mi humor, zwłaszcza gdy oglądam je z dziewczynami. Postanowiliśmy dołączyć do nich. Zayn i Lena poszli do kuchni po prowiant, a reszta rozsiadła się gdzie było miejsce. Niestety moje przypadło koło Louisa. W połowie filmu poczułam, że robię się senna. Chciałam to opanować, ale nie dałam rady. Już po chwili moja głowa opadła na coś i zmorzył mnie sen. Poczułam, że ktoś bierze mnie na ręce. Przebudziłam się
-Spokojnie, to ja – to był głos Louisa- zaniosę cię do pokoju śpij dalej, nic ci nie zrobię.- byłam tak senna, że nie sprzeciwiałam się. Gdy poczułam, że leżę już w łóżku, byłam wdzięczna Louisowi.
- Lou – powiedziałam cicho, zanim zdążyła ugryźć się w język.
-Tak ? – zapytał z taką troską, której jeszcze nie słyszałam
- Dziękuje – uśmiechnęłam się lekko – za wszystko.
- Nie ma za co – powiedział i poczułam jak całuje mnie w czoło
- Śpij dobrze
- Louis ? – zapytałam znów
-Tak?
-Zostań ze mną. Nie chcę być sama.
- Dobrze – po wypowiedzeniu tych słów poczułam ulgę? Sama nie wiem jak się czułam. Chyba byłam szczęśliwa.
Teraz mogłam już spokojnie iść spać. Czułam, że Louis siedzi koło łóżka i czuwa. Cała złość na niego przeszła mi. Pokazywał, że to co powiedział to nie tylko słowa. Że naprawdę mu zależy.

poniedziałek, 25 lutego 2013

Mój drugi blog ! ^.^

http://i-zyli-dlugo-i-szczesliwie.blogspot.com/

Rozdział 9



Perspektywa Luizy

Biegnąc usłyszałam za sobą wołanie Louisa. Nie odwróciłam się. Miałam wrócić do domu, jednak w takim stanie nie mogłam. Postanowiłam udać się na naszą polane. Pamiętałam, że w starym dębie Zayn i Tośka "wydrążyli" spory otwór. Zawsze był tam namiot 2 śpiwory, latarka, zapałki i apteczka. Postanowiłam przenocować tam. Po kilku minutach byłam na miejscu. Rozpaliłam ognisko i rozłożyłam namiot. Gdy usłyszałam szmery i ciche głosy. Przestraszyłam się wiec wzięłam leżący obok kij.
-Kto to ? - krzyknęłam
- Spokojnie Luiza to ja i Lena - i wiedziałam już, że nie mam czego się bać.
- Co się stało na imprezie ? Louis był wściekły wywalił El, wyłączył muzykę i wywalił wszystkich z domu. Liam próbował wszystko załagodzić, ale Lou zaczął go straszyć łyżkami i biedny Daddy się rozpłakał.
- On.. - rozpłakałam się- Ona go pocałowała ! A on to odwzajemnił. Rozumiecie ?! Nie odepchnął jej - Przyjaciółki popatrzyły na mnie z niedowierzaniem. Podeszły do mnie i bez słowa przytuliły. Zawsze wiedziały jak się czuje. Cieszyłam się, że są przy mnie chociaż byłam smutna i wściekła na Lou.
- A wiecie co jest najgorsze ? - rozpłakałam się jeszcze bardziej. - Nadal go kocham.
- Nie płacz nie warto.
-Masz racje Tośka. Lepiej już planować zemstę.
- Lena ! - skarciła przyjaciółkę Tosia.
-Już dobrze, dobrze. Przepraszam. No, ale przecież prawdę mówię. - zaśmiałam się przez łzy, a zaraz po mnie dziewczyny
-Jestem głodna - powiedziała Lena, a my wybuchłyśmy kolejną salwą śmiechu
-Ejj.. -krzyknęła dziewczyna - nie jadłam nic od rana, a jest po północy
-No fakt. W sumie tez bym coś zjadła. - powiedziałam
-Ale rodzice już śpią.
- Wiem zadzwonię do Zayna, on i Harry na pewno coś nam przyniosą no i poproszę jeszcze o śpiwór i koce. Przecież nie będziesz spała tu sama.
- Zgoda ! - krzyknęłyśmy chórem

-Halo ?
- Hej kochanie. 
- Oo.. Hej. Gdzie jesteś wszędzie cię szukam. Tośka i Luiza też zniknęły. 
- Spokojnie są ze mną. Mam prośbę. 
-Tak ?
-Weźcie z Harrym coś do jedzenia koce i śpiwór. Będziemy spać w namiotach. A i weź mi jakąś bluzę 
- Dobrze. Za 15 minut będziemy u was. Czekajcie grzecznie. 
-Dobrze -zaśmiałam się - czekamy. Pa 

-To co robimy ? -zapytała Tośka
- Nie wiem.
-Chłopcy będą za 15 minut.
- Świetnie umieram z głodu.

Perspektywa Louisa

Jak mogłem być taki głupi. Co ja sobie myślałem. Przecież kocham Luizkę. Nienawidzę Eleanor. Kiedy tylko pojawia się w moim życiu coś się w nim psuje. Muszę pogadać z Lui. Muszę jej wszystko wytłumaczyć. Odzyskać jej zaufanie. Nienawidzę siebie. Jak mogłem ja tak skrzywdzić. Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierających się drzwi do mojego pokoju. Była to Eleanor.
-Cześć. Chciałam cię przeprosić, za dzisiejszą sytuację. Nie mogłam się powstrzymać.
-Dziewczyno, słyszysz siebie? Zrujnowałaś mi życie! Wynoś się stąd! - wstałem gwałtownie. Dziewczyna cofnęła się ze łzami w oczach i wybiegła z pokoju, trzaskając przy tym drzwiami.

niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 8

Zamknęłam drzwi do pokoju i zeszliśmy na dół. Weszliśmy do salonu, gdzie moja rodzinka piła kawę.
-My już idziemy. Michał idziesz z nami czy dojdziesz potem ?
-Ja muszę jeszcze coś załatwić, więc będę za jakieś pół godzinki.
-Spoko to pa- posłałam wszystkim uśmiech.
Do widzenia - powiedział uroczo Zayn.
-Pa. Bawcie się dobrze.-powiedziała mama zamykając za nami drzwi
Przeszliśmy przez ulicę i byliśmy już przy bramce gdy nagle usłyszeliśmy głos jakiejś dziewczyny
-Hej Zayn- chłopak odwrócił głowę
- Hej El. Co tu robisz ?
- Przyszłam do Louisa. Jest może ?
-Jest' ale raczej nie będzie miał czasu.-powiedział wyraźnie poddenerwowany.
-Zajmę mu tylko 5 minut.
-Dobrze. Więc wchodź -otworzył właśnie bramkę, przepuszczając mnie, a następnie tą dziewczynę
-Wybacz, że wcześniej się nie przedstawiłam. Jestem El-wyciągnęła rękę w moją stronę.
-Lena.-uścisnęłam rękę dziewczyny
Przeszliśmy przez podwórko w milczeniu. Doszliśmy do drzwi i Zayn z uśmiechem otworzył przed nami drzwi. Od wejścia słychać było rytmiczną piosenkę '' don't stop the party'' . Udaliśmy się od razu do salonu, gdzie zastaliśmy resztę domowników.
-Hej ludzie - zawołałam wesoło. Wszyscy wpatrywali się w wejście ze zszokowanymi minami.
-Hej. -powiedziała El
-El- Krzyknął Lou  i podleciał do dziewczyny po czym wtulił się w nią, podniósł i zakręcił wokół własnej osi.

Spojrzałam na Luizkę. Nie miała zbyt wesołej miny. Była raczej wściekła. 
-Kochanie-zaczął Lou - to moja przyjaciółka El. El to moja dziewczyna Luiza.- Posłały sobie wymuszone uśmiechy, po czym każdy wrócił do swoich zajęć. Tylko El rozmawiała z Louisem, co doprowadziło jego dziewczynę do wściekłości i wyszła na wielki balkon. 
-Chodź Lena, zostawisz swoje rzeczy u mnie, a ja się przebiorę.
-Dobrze. Więc chodźmy.- Zayn złapał mnie za rękę  i pociągnął na schody. 
- Witam w moim królestwie - powiedział przepuszczając mnie w drzwiach z wielkim uśmiechem.
- Zayn ? 
-Tak słoneczko ?
-Kim jest ta Eleanor?- chłopak usiadł koło mnie na łóżku z t-shirtem nirvany i czarnymi rurkami z niskim krokiem . 
-To przyjaciółka Louisa. A raczej przyjaźnili się, gdy Lou nie był jeszcze sławny. Kiedyś podobno ze sobą chodzili. Ale wiesz jak to jest, gdy Lou opowiada. Nie wiesz czy żartuje, czy nie. Chciała, żeby marchewkowy opuścił nasz zespół i wrócił z nią do domu. Na szczęście Harry i Liam przekonali go by został, a z tą .... Lou przestał utrzymywać kontakty. Jednak wróciła. Dobrze, że teraz jest Luiza.- spojrzałam na zegarek wiszący na przeciwko nas.
-Za chwilę, przyjdą ludzie na imprezę. Idź się szybko przebrać !
-Dobrze daj mi minutkę - powiedział to, biegnąc w kierunku łazienki i już go nie było.
Rozejrzałam się po pokoju. Był on duży, ściany były w odcieniach szarego i czerwonego oraz biały sufit. Wszystkiego dopełniały śliczne, nowoczesne, białe meble, na których położone były zdjęcia zespołu i rodziny Zayna. Wszystko było cudowne, ale najbardziej spodobał mi się mały balkonik, wychodzący na basen w ogródku moich przyjaciół.
-Jestem. - powiedział i objął od tyłu. 
-Więc chodźmy. - wyrwałam się z jego uścisku i zaśmiałam. Zaczęłam uciekać, ale zanim otworzyłam drzwi, on był już przy mnie. Podniósł mój podbródek do góry, objął i pocałował. Nie był to "łapczywy" pocałunek. Był delikatny. Aż chciało się więcej. Nagle drzwi pokoju otworzyły się.
-Hej ludzie . Żyjecie? -okazało się, że to Niall
-A nie widzisz ? - powiedział trochę zirytowany mój chłopak. 
- Chodźmy - powiedziałam mu na ucho, złapałam za rekę i pociągnęłam w stronę Nialla. Blondas pobiegł na dół, a my szliśm powoli rozmawiając. W domu było ze 30 osób. 
-Chodź muszę cię przedstawić mojemu przyjacielowi. -i zanim zdążyłam coś powiedzieć, Zayn juz ciągnął mnie w stronę wysokiego bruneta.
-Hej Kamil
-Siema Zayn - przywitali się, przybijając sobie żółwika.
-To moja dziewczyna Lena - usmiechnęłam się
-Hej.
-Hej. Jestem Kamil. Miło mi poznać.
-Mnie również. Zayn nie widziałeś może po drodze Luizy i Tośki ?
-Tak. Były na tarasie.
-Dzięki. Zaraz wrócę- pocałowałam go w policzek i pobiegłam do przyjaciółek.
Wyszłam na dwór, zrobiło się zimno - pomyślałam. Dziewczyny siedziały wtulone rozmawiając o czymś.
-Hej. Co robicie ? - zaśmiałam się
-Hej. Lena siedzimy i gadamy o starych czasach. Gdzie byłaś ? - powiedziała Tośka
- Z Zaynem na górze. - na moja odpowiedź zaśmiały się głośno
-Nie widziałyście Lou ? -zapytała Luiza
- Widziałam, gadał z tą jak jej tam. El . Koło schodów.
- Dzięki, zaraz wrócę.- powiedziała i już jej nie było.
-Martwię się - powiedziała Tośka
-Ja też. Harry opowiadał ci o niej ? 
- Tak. Ale widzę, że Zayn tobie też.
-Tak na górze. Mam nadzieję, że nic nie knuje.

Perspektywa Luizy

Miałam złe przeczucia, w stosunku do tej El. Była jakaś dziwna, a co gorsze kleiła się do mojego chłopaka. Wiedziałam, że to nie była tylko zwykła przyjaciółka z dzieciństwa. Znalazłam Louisa, a moje przeczucia okazały się trafne. Gdy Eleanor zobaczyła mnie, pocałowała Louisa. A jego reakcje ? Nie protestował ! Odwzajemnił pocałunek. Byłam tak zła. Co ja mówię, byłam wściekła. Odbiegłam do nich. Oderwałam od siebie i uderzyłam Louisa w twarz tak mocno, że odchylił się w tył. Potem odeszłam, wzięłam ze stolika poncz i wracając, wylałam na moją rywalkę napój. W tej samej chwili podbiegł do nas Niall i Liam.
-Co się stało ? - zapytał Niall
-Zapytaj przyjaciela. Do zobaczenia . - powiedziałam i wyszłam z ich domu. Pobiegłam do swojego czując, że łzy płyną mi po policzkach.



Strój Tośki :
Strój Luizy : 

 

czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 7



Gdy weszłam do pokoju, zobaczyłam zdjęcia powieszone pod sufitem. Układały się one w słowo DREAM. Podeszłam do nich i zaczęłam oglądać. Na wielu była Tośka i Luiza. Znalazłam tam też zdjęcia mulata, chyba z przed kilku lat, Michała i paru innych osób, których nie kojarzyłam. Chociaż przeglądałyśmy z Michałem zdjęcia parę godzin nie przypomniało mi to za wiele. Jedynie parę faktów z mojej przeszłości oraz to, że przecież gram na gitarze. Gdy miałam już chwycić gitarę do pokoju wpadł Zayn i Luiza.

-Zabieramy cię w nasze miejsce.

-Zayn, nie mam ochoty iść do waszego miejsca. Chcę tylko sobie przypomnieć zdarzenia z mojego życia.

-Lena tak nazwaliśmy łąkę w pobliskim lesie, którą odkryliśmy mając może po jakieś 11 lat- zaśmiała się Tośka.

-Jeśli myślicie, że coś sobie przypomnę to zgoda.

I już moment później znajdowaliśmy się w salonie mówiąc wszystko rodzicom.

-Powodzenia – krzyknęła tylko mama i wybiegliśmy z domu.

Wyszliśmy na podwórko, potem skierowaliśmy się w stronę jakiegoś lasu. Idąc już przez las, czułam, że byłam już tu i to nie jednokrotnie. Idąc tak w zamyśleniu poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Otrząsnęłam się i spojrzałam w lewą stronę. Był to Zayn. Ale coś mi nie pasowało

-Gdzie dziewczyny?

-Powiedziały, że muszą coś załatwić. Mają przyjść za pół godziny. Przypominasz sobie już coś ?

- Niestety nie. Chociaż wiem, że już tu kiedyś byłam. Czuje to.

-Chodźmy dalej. Może coś sobie przypomnisz.

-Dobrze.-uśmiechnęłam się, a on odwzajemnił mój uśmiech.

Nagle zatrzymał się przed gałęziami. I wtedy sobie przypomniałam. Miał chyba wyjaśniać jak wejść, ale to już wiedziałam. Przypomniałam sobie. Odchyliłam gałęzie i poszłam w prawo za drugą skałą. Nogi same mnie niosły. Ujrzałam ten wspaniały widok.


-Lena. Lena wszystko dobrze?

-Tak. Przypomniałam sobie. Pamiętam wszystko.

-Więc pewnie pamiętasz co zrobiłem.

-Tak. I zrozumiałam dlaczego. Wybaczam ci. Jesteś dla mnie bardzo ważny.

- Ty dla mnie też- mówiąc to, zbliżył się do mnie tak, że dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Lecz kiedy nasze usta były kilka milimetrów od siebie.

-Heeej jesteśmy-usłyszałam wesołe krzyki dziewczyn i chłopaków <błąd zamierzony>. Odskoczyliśmy od siebie, lecz i tak widziały co robiliśmy.

-Przepraszamy, że przeszkodziłyśmy.-powiedziała rozweselona Luiza ciągnąca za sobą Louisa.

-Mówiłam, żeby im nie przeszkadzać !- krzyknęła Tośka, która siedziała na „barana” u Harrego.

-Sorki stary nie chcieliśmy. – usłyszałam głos Liama, który stał z tyłu z jakąś dziewczyną.

-Mam dla was wiadomość. Przypomniałam sobie wszystko.

-No ja też bym sobie przypomniał w takiej pozie.

-Niall ty kretynie. – tym razem był to głos dziewczyny Liama – Jestem Danielle dziewczyna Liama, ale mów mi Dan –uśmiechnęła się

- Lena –podałam jej dłoń.

-Cieszymy się z powodu główki

-Oj cicho Harry. Zostawmy ich samych.

-No, ale przeci… –nie dokończył, bo Tośka chcąc zamknąć mu usta pocałowała go namiętnie.

- Więc teraz zostawiamy was samych. Za godzinę bądźcie w domu. Robimy imprezę. A Lena nie przejmuj się rodzicami. Wszystko załatwione. Tylko uważajcie. Nie chce być jeszcze wujkiem- powiedział wesołym głosem Niall po czym odszedł od nas znikając za drzewami. Reszta wzięła z niego przykład i chwilę potem już ich nie było. Siedzieliśmy z Zaynem wtuleni w siebie jeszcze godzinę. Podziwialiśmy niebo, rozmawialiśmy o nas. I postanowiliśmy się zbierać. Stwierdziłam, iż muszę się wykąpać i przebrać.

Gdy byliśmy u mnie w domu, moi rodzice siedzieli z ciocią i wujkiem na tarasie, a Michał rozmawiał przez telefon. Zayn poinformował go o imprezie i poszliśmy na górę. Mój chłopak , bo tak mogłam go już nazywać wyszedł na „fajka”, a ja poszłam się wykąpać. Za 20 minut wyszłam z łazienki i poszłam do garderoby. Przebrałam się w to:






Spakowałam jeszcze piżamkę i parę innych rzeczy do torby, lekko się pomalowałam i byłam gotowa. Więc poszliśmy do domu zespołu.

_____________________________________________________

Mam nadzieję, że wam się spodoba. Namęczyłam się trochę żeby wymyślić, jak Lena przypomni sobie pamięć, ale w końcu jest. Żebym dodała następny musi być minimum 5 komentarzy . !   ; **

niedziela, 17 lutego 2013

Help

http://www.facebook.com/SaDupeczkiBoDoleczk     
To moja stronka na fejsie ! Pomóżcie ją rozkręcić kochani liczę na was i mam nadzieję, że mi pomożecie !     ; **

sobota, 16 lutego 2013

Rozdział 6




Perspektywa Leny

                Otwarłam lekko oczy, jednak po chwili zamknęłam je z powrotem. Światło rażące mnie w oczy nie pozwoliło mi nic zobaczyć. Spróbowałam, więc po raz drugi. Zamrugałam lekko i zobaczyłam, źródło tegoż światła. Była to wielka lampa. Zastanawiałam się, gdzie jestem i co tu robię. Po chwili poczułam, że ktoś trzyma mnie za rękę i wzdrygnęłam się. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam, boskiego mulata wystrzyżonego na irokeza. Wpatrywał się we mnie z uśmiechem.

-Jak się czujesz? – w jego głosie czuć było troskę, a w czekoladowych oczach widać wesołe iskierki.

-Dobrze. Yy.. Przepraszam, że zapytam, ale kim jesteś?-i w tej chwili do Sali wleciała jakaś banda. Składała się z 2 dziewczyn i 4 chłopaków. Mulat powiedział blondaskowi, żeby szybko zawołał lekarza, bo mam amnezje. Wszyscy zaczęli się na mnie gapić i pytać czy to prawda. Ja nie odpowiadałam. Pytałam jak się nazywam i kim są oraz jak się tu znalazłam. Po chwili do Sali wbiegł lekarz, a zaraz za nim blondasek. Był nawet, nawet . Ale najbardziej do gustu przypadł mi mulat. Lekarz badał mnie, a potem zwrócił się do moich rzekomych przyjaciół, żeby opowiadali mi o tym co zdarzyło się wcześniej i zabierali do znajomych miejsc.

-Więc tak. Jestem twoja kuzynką i mam na imię Tośka to mój chłopak Harry-wskazała na lokowatego.-Dalej stoi Luiza nasza przyjaciółka ze swoim chłopakiem Louisem, potem Liam, a ten blondas to Niall.-uśmiechnęli się do mnie- A ten przy twoim łóżku to ..

-Zayn – dokończył mulat.

-Tak, tak. –powiedziała i kontynuowała- Karolina i Filip, czyli twoi rodzice przyjadą dziś powinni być za kilka godzin. Gdyż dzwonili do mnie. A teraz opowiem ci co nieco o twojej przeszłości. Przeprowadziłyśmy się tu mając, ja 9 ty 8 lat. Mieszkamy w Londynie. A no i jak mogłam zapomnieć. Wszystkiego najlepszego z okazji twoich 17 urodzin. Nie powiem pamiętne urodziny. –uśmiechnęła się.

-A jak mam na imię?

-Lena-odezwał się Zayn i dopiero teraz rozłączył nasze dłonie, po chwili obdarował szczerym uśmiechem.

-A ty Zayn kim jesteś ? Moim chłopakiem.- mulat zaczerwienił się, a reszta chichotała cicho, myśląc, że nie zauważę.

-Jestem twoim przyjacielem. Mam taką nadzieję. – i po cichu dodał, jakby sam do siebie-ale chciałbym, żeby to było cos więcej.-zaczerwienił się jeszcze bardziej, gdy zrozumiał, ze powiedział to na głos. A reszta już nie wytrzymała. Posłałam im srogie spojrzenie, gdy drzwi do Sali otworzyły się a w nim stanęła średniego wzrostu i z krótkimi włosami, ubrana elegancko blondynka, a obok niej stanął wysoki mężczyzna z ciemnymi włosami i zielonymi oczami, również ubrany bardzo elegancko.

-Córeczko.-krzyknęła kobieta i rzuciła się na moją szyją tuląc

-Dzień dobry. – powiedziałam po chwili dodając, a raczej bardziej pytając- mamo?

-Ma amnezje ciociu- powiedział Tośka.

-Idę do lekarza – oświadczył mój ojciec i wyszedł.

-Wszystkiego najlepszego córeczko. Mam nadzieję, że amnezja nie potrwa długo. A oto twój prezent.-mama wręczyła mi malutkie opakowanie. Otworzyłam i ujrzałam, śliczny medalion w kształcie serca w nim zobaczyłam zdjęcie starszej siwej kobiety i mojej mamy. Wyjaśniła, ze to moja babcia. Nagle zadzwonił je telefon. Ponieważ Zayn był najbliżej poprosiłam, by zapiął mój łańcuszek, który umieściłam już na szyi. Drzwi znowu się otworzyły tym razem był w nich doktor i tata. Mężczyzna w kitlu napisał coś w mojej karcie i oznajmił wesoło, iż mój tata załatwił wszystkie formalności i mogę zbierać się już do domu.
Po godzinie byłam już w domu ubrana w to :







-Cześć Lenko. Jak głowa ? Jak się czujesz ? – zadała mi pytania jakaś ciemnowłosa kobieta

- Bardzo dobrze. Przepraszam, że zapytam. Ale kim pani jest ?- kobieta pobladła na twarzy

-Jestem twoją ciocią kochanie, a to twój wujek – pokazała na wychodzącego z kuchni wysokiego szatyna.

-Jooł Lena . – usłyszałam wesoły głos. – Jak tam ? A tak przy okazji jestem Michał . Twój kuzyn.

-ee.. Cześć

-Chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju, może wtedy coś ci się przypomni.-Tośka pociągnęła mnie za rękę i wyprowadziła po kręconych ciemno brązowych schodach. Gdy byłyśmy na górze otworzyłam białe drzwi, które znajdowały się prawie na końcu korytarza. Mój pokój wyglądał tak :