sobota, 16 marca 2013

Rozdział 18

Perspektywa Luizy

Dziś jest MÓJ dzień. Wychodzę dziś za Louisa. Mam nadzieję i to wielką, że wszystko się uda.
-Au! - krzyknęłam - to boli
-Dla urody trzeba cierpieć- powiedziała Lena uśmiechając się uroczo i rozczesując moje poplątane włosy.
Gdy ubrana byłam w suknię ślubną:
Ponieważ Louis jest sławny, na nasz ślub jest w pewnym rodzaju sensacją. Dlatego też chciałam chociaż w małym stopniu ukryć brzuch. Żeby nie mówili potem, że złapałam go "na dziecko". Bardzo stresuję się tym wszystkim chociaż wiem, że nie powinnam ze względu na dziecko. Gdy przejrzałam się w lustrze wyglądałam ślicznie. Moja suknia maskowała to co miała do zamaskowania, a podkreślała zalety. Włosy zostawiłam rozpuszczone, fryzjer zrobił mi delikatne fale, które idealnie współgrały z moją sukienką. Oczy miałam delikatnie podmalowane, że wydawały się większe niż normalnie. Spojrzałam na Lenę:
Wyglądała ślicznie i choć była w bieli nie wyglądała wcale jak panna młoda. Zayn na pewno padnie jak ją zobaczy. Zapomniałam wspomnieć, że nie widzieliśmy się z chłopcami od przedwczoraj. Może to i dobrze?
W każdym bądź razie właśnie do pokoju wparowała Tośka ubrana tak :
-Już są. Gotowa?
-Gotowa- powiedziałam uśmiechając się

Wchodziłam właśnie do kościoła prowadzona przez tatę. Przed nami szły dwie małe dziewczynki sypiąc płatki róż, a za nami Tośka z Harrym oraz Lena z Zaynem. Wszystkie oczy zwrócone były na mnie, lecz nie zważałam na to. Patrzałam tylko w oczy Louisa. Były wesołe i takie urocze. Cały promieniał. Cała ceremonia zleciała niewiarygodnie szybko. Po słowach przysięgi małżeńskiej byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie.

Perspektywa Leny

Siedziałam na tarasie. Chociaż był chłodny wieczór, nie czułam zimna. Rozmyślałam o wszystkim co wydarzyło się przez te parę tygodni. Harry i Tośka mają już datę ślubu, Okazało się, że Luiza bedzie mieć bliźniaki, chłopaki wydali nową płytę i jedziemy z nimi w trasę promującą. Nagle usłyszałam śmiech dziewczyn.
-Lena chodź do środka.
-Co się stało?
-No chodź szybko to zobaczysz- po słowach Tośki wstałam i weszłam do sali weselnej. W tej samej chwili muzyka ucichła a na scenie pojawił się Zayn.
-Leno, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, jesteś wyjątkowa, śliczna, zabawna i troskliwa. Czy zechciałabyś uczynić mnie najszczęśliwszym facetem na świecie i wyjść za mnie?- uśmiechnął się szarmancko, zszedł ze sceny i wyciągnął z kieszeni czarne eleganckie opakowanie.
-Tak! - krzyknęłam i rzuciłam  się chłopakowi na szyję, a ten założył mi pierścionek z białego złota z diamencikiem w kształcie serduszka. Wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć gorzko, a ja ze szczęścia zaczęłam płakać.
-Kocham cię- szepnął mi Malik do ucha i pocałował czule w usta.Wplotłam palce w jego włosy, a on objął mnie chwytając w talii i przyciągnął do siebie. Muzyka znów zaczęła grać, a wszyscy zaczęli tańczyć. Byłam taka szczęśliwa.
-Ja ciebie też- powiedziałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz